W 2016 roku o Anji Ringgren Loven usłyszał cały świat. Wszystko to za sprawą jednego zdjęcia. Jest na nim uwieczniona wstrząsająca scena: kobieta poi wodą skrajnie wycieńczonego, bliskiego śmierci dwulatka w nigeryjskiej wiosce. Chłopiec został oskarżony o czary i wypędzony z domu. Błąkał się przez długi czas, zanim nadeszła pomoc. W Nigerii wiara w magię stanowi nieodłączną część życia. Tak tłumaczy się wszelkie nieszczęścia i wypadki. Dla żyjących w ubóstwie i pozbawionych szansy na edukację taka wymówka to też pretekst, żeby pozbyć się z domu kolejnej osoby do wyżywienia. W XXI wieku ludzie oskarżają dzieci o czary, maluchy są zastraszane, bite i gwałcone, co ma ich zmusić do przyznania się do tego, że opętały ich złe moce. Są poddawane egzorcyzmom przez lokalnych pastorów chrześcijańskich kościołów albo pojone trującymi miksturami przez „uzdrowicieli”. Są wyganiane z domów i pozostawiane na śmierć głodową albo brutalnie zabijane. Anja od lat działa w Nigerii, jest założycielką organizacji „Land of Hope”, która ratuje i daje bezpieczne schronienie dzieciom oskarżonym o czary. „Gdyby odwaga miała imię” to tytuł pierwszego odcinka nowego sezonu programu „Kobieta na krańcu świata”. Na to spotkanie Martyna czekała ponad 7 lat. Zobaczcie, jak teraz wygląda życie tej wyjątkowej kobiety, które swoje serce zostawiła w Afryce i która podarowała nowe życie chłopcu, o imieniu Hope. To była jedna z najważniejszych wypraw w historii programu. Niezapomniana podróż na kraniec człowieczeństwa, gdzie słowo magia ma okrutne znaczenie.