Kasia i Paweł mieszkają w Warszawie. I jak to zwykle bywa, odnoszą wrażenie, że w sumie to wszystko idzie po ich myśli i są dobrze przygotowani na ten szczególny dzień. Podział obowiązków jest zaskakująco nierówny, ale jakże oczywisty. Przyszły pan młody wziął w swoje ręce sprawy motoryzacyjne, a mianowicie załatwienie samochodu. I tak spełnił swoje marzenie, a cała reszta jest dla niego mało ważna.
Pozostawiona sama sobie Kasia zagubiła się w gąszczu planów. W całej serii trudnych i wymagających wielu decyzji spraw, poległa całkowicie. Nieumiejętność podejmowania decyzji poraziła ją do tego stopnia, że po prostu zrezygnowała z finalizowania wszystkich spraw. I tym oto sposobem narzeczeni nie zaplanowali… niczego. Kościół pozostał bez dekoracji i sala weselna nietknięta. A im pozostały trzy dni do tego wyjątkowego dnia w życiu.
Ta beztroska młodej pary zirytowała Izę. Ale na domiar złego to nie było wszystko. Najgorsze dopiero miało nadejść i spaść na prowadzącą program jak grom z jasnego nieba. Kiedy Iza poprosiła Kasię o pokazanie sukni ślubnej, okazało się, że panna młoda idzie do ślubu w stroju, który w ogóle jej nie odpowiada. A wyznanie Kasi: „to jest dokładnie to, czego nie chciałam” o mało nie przyprawiło Izy o zawał serca. Dlaczego panna młoda nic z tym nie zrobiła? Dlaczego pan młody nie zainteresował się i nie wkroczył z pomocą w załatwianiu spraw, z którymi kompletnie nie radziła sobie jego przyszła żona? I najważniejsze pytanie w tym odcinku: Co z tym wszystkim zrobi Iza w ciągu 48 godzin?