Polacy kochają sery i kupują je na potęgę. Jednak czy wszystko, co ma na etykiecie napis „ser”, może się nim nazywać? Kasia Bosacka z pomocą ekspertów udowodni, że… nie.
Okazuje się, że produkty, które kupujemy jako sery, często wcale nimi nie są. Doświadczenie przeprowadzone przez naszego naukowca wykazało, że sery z dolnej półki cenowej to jedynie zmielona pulpa z resztek sera, za to z mnóstwem emulgatorów, fosforanów i cukru. Spożywanie nawet jednego plasterka dziennie poważnie szkodzi naszemu zdrowiu. Zdaniem lekarza efekt porównywalny jest do… jedzenia cukru łyżeczką i popijania go colą!