Tego wieczoru Joanna miała bawić się z koleżanką na dyskotece. W toku późniejszego śledztwa okazało się, że nastolatka nie dotarła na dyskotekę, ale na prywatkę w jednym z domów w Żaganiu.
Tego wieczoru Joanna miała bawić się z koleżanką na dyskotece. W toku późniejszego śledztwa okazało się, że nastolatka nie dotarła na dyskotekę, ale na prywatkę w jednym z domów w Żaganiu.
- To właśnie tam spędziła ostatnie chwile swojego życia – mówi pracujący przy sprawie oficer policji.
Prywatka odbywała się u znajomego jej przyjaciółki Ewy. Joanna po godzinie 22 wracała do domu. Odprowadzał ją kolega Stanisław.
- Po wyjściu z prywatki razem z kolegą przeszli kilkaset metrów. Potem Joanna zostawiła go i ruszyła w stronę domu. Wiemy tylko tyle, że miała umówione jakieś spotkanie. Do dziś nie wiemy z kim – dodaje policjant.
Zaniepokojona brakiem powrotu Joanny, siostra rozpoczęła poszukiwania. Szukając siostry, spotkała Stanisława.
- Siedział na takim murku, płakał. Całą twarz miał podrapaną. Na pytanie, czy zna Asię, powiedział, że zna i wczoraj odprowadzał ją do domu. Ten chłopak był w szoku, nie umiał opowiedzieć, co się stało – wspomina siostra Joanny Lilianna Kozerska.
W poszukiwania od razu zaangażowała się także matka.
- Przeszukałyśmy wszystkie ulice, kanały. Koleżanka jeździła, pytała, rozdawałyśmy jej zdjęcia. Nikt niczego nie widział – dodaje Stefania Tomczak.
Jedna z hipotez zakładała, że dziewczyna została wywieziona za granice do domu publicznego. Sprawdzano także środowisko lokalnych narkomanów, z którymi dziewczyna utrzymywała kontakty.